Cześć, jestem w trakcie zakupu/wyboru samochodu. Brałem pod uwagę różne auta, jednak zdecydowałem się na Stelvio. Jako, że nie śpieszy mi się z zakupem, z 2-3 razy byłem w FCA Bielsko, kilka razy tam bezskutecznie dzwoniłem, trochę się potargowałem, co zostało odebrano źle, bo Alfę przecież kupuje się sercemByłem wcześniej w różnych salonach od Mazdy po Volvo. Wszędzie pełna kultura: "dziękuję, proszę, czy napije się pan kawy?". W FCA w Bielsku mam wrażenie,że pracownicy są obrażeni, że się w ogóle przychodzi. Jedna sensowna dziewczyna na dziale nowych i jeden sensowny starszy gość na używkach. Po wyjściu z Audi w ciągu tygodnia otrzymałem z 10 różnych konfiguracji i wyliczeń leasingu. W FCA musiałem się prosić, w końcu policzyli leasing 110%. Mało tego, umówiliśmy się ze znajomymi, że kupimy 3 Alfy, koledzy wprost zakochani w Giulii, ja jednak Stelvo. Chcieliśmy kupić samochody na firmę łącznie na ok 650 tyś zł. Myślicie, że ktoś się zainteresował? Zaproponował lepszą cenę, lub leasing? A skąd
Czas oczekiwania na ofertę ponownie miesiąc, leasing jakiś absurdalnie wyliczony. Zero telefonów, to jeszcze zrozumiem, ale nie odbieranie telefonów od klientów i nieoddzwanianie to już lekka przesada. Zero woli sprzedaży. Koledzy się mocno zdenerwowali, poszli kupili Audi. Abstrahując od jakości obsługi klienta, której w zasadzie nie ma, dochodzą jakieś niesnaski między pracownikami. Byłem wstępnie umówiony na zakup samochodu z jednym z pracowników z działu używek, bo akurat na taką opcję ostatecznie się zdecydowałem. Niestety gość podobno złamał nogę i jest na L4. Zadzwoniłem więc do jego kolegi, żeby jeszcze raz na świeżo przejechać się samochodem i porównać z dopiero co prowadzonym Audi. Wszystko uzgodniliśmy, ale gdy doszło co do czego, że jednak samochód sprzeda mi kto inny, ni z gruszki, ni z pietruszki okazało się ,że wszystkie samochody są sprzedane (!)
. Sprawdzone - to nie prawda, nie pytajcie skąd wiem, poza tym, że moi znajomi dla śmiechu zadzwonili dowiedzieć się o dostępność, mam jeszcze swoje źródła wewnątrz FCA
Mało tego, pewnie bym uwierzył, ale sprzedawca, chcąc widocznie sprzedać niechodliwe sztuki już wcześniej wprowadzał mnie w błąd, co do dostępności interesujących mnie konfiguracji, co wyszło niebawem po wizycie na parkingu, przejrzeniu ofert na internecie i rozmowie z innymi pracownikami FCA. Powiem tak, to już moje drugie podejście do Alfy, 4 lata temu nie kupiłem, bo wykazali ewidentny brak zainteresowania sprzedażą samochodu. Mało tego, z 8 lat temu chciałem kupić Bravo, wszystko było dograne i w ostatniej chwili okazało się, że samochód jest zarezerwowany dla kogoś innego. No normalnie cyrk. Gdybym kupował pierwszy raz w życiu nowy samochód, pomyślałbym,że ze mną jest coś nie tak - może źle ubrany (w jakiś marny garnitur, a nie we frak), może mało poważny, albo niegodny zakupu. Ale podobne doświadczenia mają za sobą moi znajomi, ci którzy chcieli kupić alfy, ale i znajoma, która ostatecznie zdecydowała się na wynajem u zupełnie innego dilera, bo już straciła cierpliwość. Powiedźcie mi co jest nie tak i czy ktokolwiek panuje nad pracownikami działu sprzedaży w FCA. Rozmawiałem z kolegą, który totalną zlewkę i brak jakiegokolwiek szacunku do klienta zauważył także w FCA w Kielcach, właśnie chcąc kupić Alfę. Ale co się dziwić, skoro ryba psuje się od głowy. Ostatecznie kupił Jeepa na świetnych warunkach, w innym salonie. Wyjaśnijcie mi, dlaczego ci ludzie nie chcą sprzedawać Alf, o co chodzi? Może udziela się tutaj na forum ktoś z kierownictwa FCA lub z zarządu i mi wyjaśni, bo po prostu nie rozumiem i pytam z czystej ciekawości. Generalnie proponuję wysłać do salony w Bielsku tzw."cichego klienta" bo rozumiem, że opisywane sytuację są nie do uwierzenia. Pozwik także chętnie przyjmę, bo z dziką satysfakcją nagłośnimy ten cyrk w jakimś TVN Turbo, albo w internecie. Pozdrawiam