Dzisiaj spotkała mnie historia dramatyczna, do teraz jestem przerażony.
Odstawiłem dzisiaj samochód na przegląd, po godzinie dzwoni do mnie mechanik z informacją, że samochód zaczął się fajczyć (chwilę po tym jak się zostawiłem ten samochód i go zgasiłem).
Ponoć dym zaczął się wydobywać z minusowej klemy, która zaczęła się niemiłosiernie grzać. Podobnie jak kabel masowy przykręcony do karoserii.
Obecnie mechanik szuka co mogło być przyczyną, sprawdził już ten kabel masowy i ponoć jest w porządku.
Czy ktoś z was ma może jakiekolwiek pojęcie gdzie tu szukać problemu? Czy jest jakiś typowy punkt w samochodzie, który mógłby powodować takie zwarcie?
Może 159 ma jakiś newralgiczny punkt w którym się to zdarza.
Dodam, że zwarcie jest cały czas obecne. Nie da się nawet podłączyć akumulatora spowrotem bo znowu zaczyna się fajczyć.
Czy to może być przetwornica od ksenonu? Jak wyjeżdżałem z domu tego ranka to miałem wrażenie, że prawy reflektor przygasł w momencie jak wyjeżdżałem z garażu.
Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi.