Od ostatniej zimy kilka razu po nocy w alfie nie było prądu. Dzień wcześniej ok a tu nagle lipa. Akumulator ma juz 4 lata więc stawiałem że raczej to jego wina. Dziś problem z prądem powrócił w nowej postaci. Przejechałem kilka km i odstawiłem na chwile samochód. Po ok pół godziny znowu wsiadam, odpala i jedzie w zasadzie wszystko ok. Nagle radio zaczyna się na zmianę wyłączać i włączać, w końcu cichnie na amen. Zapalają się kontrolki od ABSu i poduszek. Samochód jakby traci moc.Wskazówka ładowania zaczyna pokazywać coraz niższą wartość i po kilki km silnik zaczyna przerywać i gaśnie na luzie. Pożyczam troche prądu odpalam i jadę ale sytuacja się powtrarza. Wygląda to chyba raczej na alternator. Do końca nie jestem pewien. Może to zwarcie na akumulatorze? Kilka dni wcześniej zauważyłem w trakcie jazdy że wskaźnik ładowania pokazywał wartości takie jakby alternator siadł ale kontorlka się nie zaświeciła a na drugi dzień wszystko działało jak należy. Miał może ktoś coś podobnego?